Depresja – cierpienie ponad ludzkie siły

Utworzono dnia 02.11.2021

Depresja – choroba naszych czasów, która jednak nękała człowieka już od starożytności, o czym zaświadcza protoplasta lekarzy – Hipokrates. Choroba sprawiająca człowiekowi niewyobrażalne i wręcz nie do wytrzymania cierpienie, które jest bardzo trudne do pojęcia dla osoby zdrowej, wysysająca życiową energię i siły fizyczne. Porównywana z otchłanią, psychicznym piekłem, czarną dziurą, kąsającym „czarnym psem” (tak nazwał ją angielski premier Winston Churchill). Dotykająca aż 15 % Polaków, obok choroby niedokrwiennej serca będąca główną przyczyną niepełnosprawności społeczeństw. Może dopaść każdego – bez względu na jego sytuację rodzinną, stan majątkowy, prestiż zawodowy.

Jest bardzo demokratyczna – dotyka zarówno zwykłych obywateli, jak i ludzi sukcesu, kobiety (w dużo większym stopniu) i mężczyzn, coraz częściej także dzieci i młodzież. Chwilowy smutek związany z utratą pracy czy zawodem miłosnym nie jest depresją. Krótkotrwała popularna chandra również nią nie jest. Mówiąc w skrócie – depresja to stan długotrwałego (powyżej dwóch tygodni) obniżenia nastroju, przygnębienia lub rozpaczy. Nieleczona może doprowadzić do tzw. stuporu, czyli swoistego paraliżu, kiedy chory nie jest w stanie wstać z łóżka i przez wiele godzin wpatruje się nieruchomym wzrokiem w sufit oraz nie ma z nim kontaktu słownego - albo do samobójstwa. W tym sensie depresja jest chorobą śmiertelną. Według WHO z depresją na świecie zmaga się 350 milionów ludzi – najwięcej w wieku od 20. do 40. roku życia. Psychiatrzy wyróżnili trzy rodzaje depresji ze względu na nasilenie jej objawów i przebieg: lekką, umiarkowaną i głęboką (ciężką). Do objawów epizodu depresyjnego należą: 1). obniżony nastrój pojawiający się rano i utrzymujący się przez większą cześć dnia, prawie codziennie, niezależnie od okoliczności; poczucie smutku i przygnębienia; 2). utrata zainteresowania działaniami, które zazwyczaj sprawiają przyjemność lub zanik odczuwania przyjemności (tzw. anhedonia), czyli zobojętnienie emocjonalne – „nic mnie nie cieszy” 3). Osłabienie energii lub uczucie ciągłego zmęczenia. Objawy dodatkowe depresji to: zaburzenia snu (najbardziej typowe – wczesne budzenie się, ale także nadmierna senność lub bezsenność), myśli samobójcze, lęk, wyłącznie negatywne postrzeganie własnej osoby, swojej przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, problemy z pamięcią i koncentracją uwagi, utrata wiary w siebie i/lub pozytywnej samooceny, poczucie winy (nadmierne i zwykle nieuzasadnione), spowolnienie psychoruchowe (rzadziej pobudzenie), zmiany łaknienia i masy ciała (częstsze zmniejszenie apetytu niż zwiększenie). Do zdiagnozowania depresji (zaburzeń afektywnych jednobiegunowych) dochodzi, gdy pojawią się przynajmniej dwa podstawowe objawy tej choroby oraz minimum dwa objawy dodatkowe spośród wymienionych powyżej, utrzymujące się przynajmniej przez dwa tygodnie. Depresję można również podzielić na endogenną (nazywaną potocznie dziedziczną lub genetyczną) i reaktywną. Pierwsza związana jest z obciążeniami genetycznymi, a druga stanowi reakcję na bolesne lub traumatyczne doświadczenia (strata osoby bliskiej, ciężka choroba, niepełnosprawność, utrata pracy, rozwód, przemoc w rodzinie, gwałt, wypadek samochodowy). Prawdopodobnie im większe obciążenie rodzinne, tym wcześniej może wystąpić choroba. Na szczególną uwagę zasługuje tzw. depresja maskowana, która sprytnie ukrywa się pod objawami innych chorób, w rzeczywistości współistniejąc z nimi (zaburzeń lękowych, zespołu obsesyjno-kompulsywnego, jadłowstrętu psychicznego, częstych i nawracających bólów głowy, okresowego nadużywania alkoholu, narkotyków, leków). Brak jest objawu obniżonego nastroju. Istnieje wiele teorii próbujących wyjaśnić, skąd się bierze depresja. Jedna z najpopularniejszych hipotez zakłada występowanie chemicznej nierównowagi neuroprzekaźników („hormonów szczęścia” – zwłaszcza serotoniny, ale też noradrenaliny i dopaminy) w mózgu jako przyczyny zaburzeń depresyjnych. Dlatego tak ważne (często ratujące życie chorego) jest zastosowanie odpowiedniej farmakoterapii, zwłaszcza w ciężkiej depresji. Zgodnie z Ustawą o ochronie zdrowia psychicznego lekarz psychiatra może skierować chorego na depresję na przymusowe leczenie szpitalne, kiedy zagraża on swojemu życiu lub życiu innych osób (np. zgłasza myśli samobójcze albo mówi, że wkrótce odbierze sobie życie). Chory pozostaje w szpitalu psychiatrycznym na przymusowej obserwacji maksymalnie 10 dni. Na dłuższą obserwację zgodę musi wyrazić sąd. Depresja dotyka ludzi o szczególnej wrażliwości, ale badacze zaobserwowali jej wyraźne zróżnicowanie ze względu na płeć: kobiety chorują częściej niż mężczyźni, ale też częściej podejmują leczenie. Natomiast mężczyźni, chociaż u nich depresja pojawia się z reguły później niż u pań, jej epizody trwają krócej, a ryzyko nawrotu choroby jest mniejsze, aż trzykrotnie częściej (i niestety – skutecznie) popełniają samobójstwa niż kobiety. Dlatego nigdy nie można mówić do chorego na zaburzenia depresyjne: Weź się w garść!”, „Zacznij coś wreszcie robić!” „Nie marnuj życia!”, ponieważ takie komunikaty wpędzą go w jeszcze większe przygnębienie, poczucie winy oraz smutek i nie będą dla niego wsparciem, którego tak bardzo potrzebuje od swoich bliskich i otoczenia. Poczuje się zupełnie niezrozumiany i zepchnięty jeszcze głębiej w piekło tej podstępnej choroby. Jak zatem postępować z chorym na depresję? Chodzi przede wszystkim o to, by być z nim w jego cierpieniu, akceptować i nie oceniać, nie robić wyrzutów za rzekome lenistwo i bierność. Chory nie jest po prostu w stanie podjąć aktywności, brakuje mu energii, nie ma na to sił.